Połączona
Mam do wielu osób żal. A sama nie byłam "święta".
A czy ktoś zawinił?
Wszyscy podążaliśmy po własnej orbicie.
Każdy się starał na swój sposób. Każdy miał powód.
Drażnili mnie ludzie. Dla nich zawsze byłam niewystarczająca.
I przed islamem, i po szahadzie.
Zawsze byłam niedopasowana.
Wytykiwano mi i to, i tamto.
I gdy osiągnęłam szczyt swoich możliwości i tak ludzie byli niezadowoleni.
Dlatego Bóg mnie odłączył.
Teraz rozumiem powód - takie przeznaczenie otrzymałam.
Taki mózg.
I nic się nie zmieni. Będzie jak było.
Moja siła płynie od Allah.
Spokój, opanowanie i dobroć.
Nawet gdy rozumem nie zgadzam się z wieloma aspektami religii.
to dusza czerpie z recytacji Koranu.
Z powtarzania imion Boga.
Czuję, że stają się one moją tarczą.
Nie czuję od Niego presji by dążyć do perfekcji.
Odczuwam Wieczność.
Nie zależy mi na przynależności do wspólnoty (ummy).
Jest różnorodna, ale tylko z pozoru.
Wróciłam, bo część mnie wciąż tęskniła.
Nie wszystko rozumiem, ale wiem, że jestem muzułmanką.
Przynależność do islamu jest dla mnie ważna.
To część mojej tożsamości i sposób, w jaki chcę siebie postrzegać.
Bylam deistką, ale czułam pustkę.
Słabłam. Stapiałam się z ludźmi.
Pozmieniałam kolejność.
Allah.
Ja - kocham siebie.
I ludzie.
Viktoria Inayah