Czy kapitan John Ward był piratem czy wojownikiem islamu?
Czy byli oni piratami, czy wojownikami islamu? Przez wieki historycy debatowali nad znaczeniem jednego z najbardziej poruszających epizodów w historii brytyjskiej mniejszości muzułmanskiej. Mężczyźni, jak kapitan John Ward z Kent zadziwił swoich rodaków, dumnie przyjmując islam, aby walczyć z Inkwizycją i ekspansjonistycznymi potęgami Europy. Nazywano takich mężczyzn 'korsarzami', a oni określali się mianem 'mudżahedinów'. Niektórzy byli jednymi z najbardziej pobożnych muzułmanów, jakich ten kraj dotychczas wydał, a inni byli sławnymi pijakami i rozpustnikami.
Ward i jego upodobania zostały opisane przez poszukiwacza przygód Johna Smitha. Przed disnejowskim romansem z księżniczką Pocahontas, Smith był jednym z angielskich podróżników, który obserwował tych muzułmanów z bliska, spędzając z nimi kilka lat w armii osmańskiej, zanim popłynął do Nowej Anglii. Napisał książkę pt. "True Travels and Adventures" gdzie opisał europejskich muzułmanów walczących u boku Półksiężyca przeciwko Krzyżowi.
Na czele listy znajdowali się mężczyźni z Holandii i Anglii, którzy zniesmaczeni wojnami religijnymi we własnych krajach i nieprzekonani w istnienie Trójcy, "przydziali turbany Turków", "Ponieważ znieznawidzili wszystkich chrześcijańskich książąt" - zauważył Smith - "wycofali się do Berberii".
Smith był głęboko przekonany, że piracki styl życia został wprowadzony do Berberii przez tych Europejczyków, „którzy jako pierwsi nauczyli Maurów, jak być wojownikami”.
Jego rodacy doskonale znali imiona morskich mudżahedinów, zwłaszcza kapitana Danseker'a i kapitana Ward'a, należących do najzdolniejszych marynarzy w annałach angielskiej historii, którzy oddali swoje talenty do dyspozycji emirów i sułtanów, i których awanturnicze wyczyny Smith był w stanie powtórzyć w szczegółach mrożących krew w żyłach.
Aż do przybycia tych europejskich awanturników nadmorskie porty Afryki Północnej nie były przyzwyczajone do wojny.
Znalazły jednak nowy dobrobyt, stając się domem dla muzułmanów hiszpańskich, wypędzonych przez króla Filipa III w 1610 roku — wydarzenia, które być może było największym aktem brutalności rasowej w Europie przed nazistowskim Holokaustem. Większość Maurów niewiele wiedziała o morzu, a jeszcze mniej o piekielnej sztuce prochu; ale przyjmowali muzułmanów z krajów śródziemnomorskich i z narodów morskich Północy, którzy gotowi byli zaakceptować islam w zamian za służbę wojskową u boku hiszpańskich wygnańców. W połowie XVI wieku muzułmanie angielscy znajdowali się w awangardzie tego ruchu, przemierzając morza, by przechwytywać najpierw statki hiszpańskie, a potem jakiekolwiek chrześcijańskie, zniewalając załogi i sprzedając ładunek jako łup wojenny.
Przerażeni księża regularnie wychodzili z kościołów Algieru, Tunisu i Salé, by być świadkami częstych ulicznych uroczystości konwersji. Donosili, że niewolnicy, którzy przyjmowali islam, czynili to w prostej ceremonii w meczecie; wolni mężczyźni i kobiety natomiast na grobie lokalnego świętego, dokąd prowadzono ich w wielkiej publicznej procesji, poprzedzonej przez wojskową orkiestrę. Dosłownie dosiadając konia i trzymając w ręku strzałę jako symbol oddania dżihadowi, świeżo obrzezany Anglik poznawał podstawy Koranu i podejmował się swojej nowej drogi. Tylko mniejszość wybierała morze; inni utrzymywali się jako krawcy, rzeźnicy, a nawet imamowie meczetów. Do dziś w marokańskim Salé stoi budynek znany jako „Meczet Anglika”.
Większość tych osób zabrała tajemnicę swego życia do grobu. Dzięki hiszpańskiej inkwizycji jednak historycy mają dostęp do informacji o wielu z nich. Ci, którzy wracali do życia na morzu, ryzykowali ponowne pojmanie i przesłuchanie przez inkwizycyjnych księży — i to z ich drobiazgowo prowadzonych zapisów znamy szczegóły konwersji, a często i tragicznego losu.
Jeden sąd inkwizycji w roku 1610 prowadził dochodzenie wobec nie mniej niż trzydziestu dziewięciu Brytyjczyków. Dwunastu pochodziło z portów Zachodniej Anglii. Dziesięciu było londyńczykami; sześciu z Plymouth, a inni z Middlesbrough, Lyme i Wysp Normandzkich. W 1631 roku inkwizycja w hiszpańskiej Murcji sądziła Alexandra Harrisa, który jako Reis Murad stał się znaczącym muzułmańskim żeglarzem. Został skazany, zmuszony do konwersji na katolicyzm i zesłany na siedem lat na galery. Innym nieszczęśnikiem był Francis Barnes, który przyznał inkwizytorom, że wiernie modlił się i pościł „na sposób mahometański”, pracując jako pilot statku w Tunisie, gdzie został pojmany przez Hiszpanów. W 1626 roku Robin Locar z Plymouth, znany także jako Ibrahim, został pojmany przez galery toskańskie i skazany za praktykowanie islamu. Kapitan Jonas z Dartmouth, znany jako Mami al-Inglizi, padł kolejną ofiarą tych budzących grozę hiszpańskich korsarzy.
Przesłuchanie przez inkwizycję miało być przerażające. Jeden z ocalałych, muzułmanin z Plymouth imieniem Lewis Crew, opisywał, jak księża, po zastosowaniu różnych form tortur, zadawali muzułmańskiemu więźniowi pytania o gotowość przyjęcia nauki papieskiej w sześciu kwestiach. Pierwsza dotyczyła Trójcy, jako głównego punktu spornego między islamem a chrześcijaństwem. Druga – wieczystego dziewictwa Maryi. Trzecia – Niepokalanego Poczęcia. Czwarta – doktryny czyśćca. Piąta – prymatu papieskiego. Szósta wreszcie – sakramentów Kościoła katolickiego, których szczegółowe badanie z pewnością wprowadzało w zakłopotanie prostych marynarzy, stanowiących większość oskarżonych inkwizycji. Crew, jak wielu innych, przygotowywał się na religijną debatę w stylu tych, które odbywały się publicznie między konwertytami a chrześcijanami w Algierze; odkrył jednak, że inkwizycja interesowała się jedynie wymuszeniem ortodoksji, a nie jej uzasadnianiem.
Władza inkwizycji nie sięgała protestanckiej Anglii; nawet tam jednak muzułmańscy żeglarze wracający do domów mogli stanąć wobec przesłuchań i męczeńskiej śmierci. Sir Walter Raleigh, komentując powagę problemu, zapisał, że „renegaci, którzy stają się Turkami, są nabijani na pal” — i to zdaje się było zwyczajową karą dla takich ludzi. W roku 1620 znanych jest trzech angielskich męczenników, podczas gdy w 1671 Walijczyk został stracony przez nabicie na pal po odmowie ponownej konwersji na chrześcijaństwo. Arcybiskup Laud był tak zaniepokojony obecnością muzułmanów, że ustanowił miniaturową angielską wersję inkwizycji. Jego „Formularz pokuty”, egzekwowany od 1637 roku, nakładał surowe reguły mające zapewnić szczerość ponownych konwersji na chrześcijaństwo, w tym użycie szat pokutnych i białych różdżek, zapożyczonych bezpośrednio z praktyki katolickiej.
Pomimo wysiłków inkwizytorów, miasta korsarskie nadal kwitły. Pod koniec XVI wieku liczba Anglików i innych Europejczyków, którzy przyłączyli się do tego przedsięwzięcia, stała się ogromna. Diego de Haedo, benedyktyński ksiądz, oszacował, że do roku 1600 połowę ludności Algieru stanowili europejscy konwertyci i ich potomkowie. Później Wolter miał zauważyć „osobliwy fakt, że w miastach Maroka można znaleźć tylu hiszpańskich, francuskich i angielskich renegatów.”
Większość korsarzy wywodziła się z prostych środowisk. Nieliczni jednak byli dobrze znani we własnych krajach. Jednym z nich był Sir Francis Verney (1584–1615), który „stał się Turkiem w Tunisie”, a później został pojmany i przez dwa lata służył jako galernik za karę za swoją konwersję.
Być może jednak dwaj najsłynniejsi angielscy korsarze to sławni wilki morskie John Ward i Simon Danseker. XVII-wieczna ballada, śpiewana w tawernach Anglii, głosiła:
Cały świat już słyszał,
O Dansekerze i Kapitanie Wardzie,
I o ich dumnych przygodach każdego dnia.
Ward szczególnie zyskał rozgłos, aż stał się najsłynniejszym angielskim piratem od czasów Sir Francisa Drake’a. Urodzony w Faversham, spędził młodość pracując w rybołówstwie. Pod koniec panowania królowej Elżbiety wstąpił do marynarki wojennej, gdzie jego buntowniczy temperament skłonił go do samowolnego przejęcia statku, o którym plotkowano, że przewozi skarby katolickich uchodźców. Statek okazał się pusty, ale przedsiębiorczy Ward użył go, by zdobyć znacznie większy francuski okręt u południowych wybrzeży Irlandii — i na zawsze zniknął z floty królewskiej.
To właśnie na tym statku, który nazwał Little John (Mały Jan), aby podkreślić swój wizerunek późniejszego Robin Hooda, popłynął do Tunisu z nadzieją na udział w kampanii przeciwko katolickim narodom Morza Śródziemnego. Zyskał przychylność Kara Osmana, dowódcy miejscowego garnizonu janczarów, i w pewnym momencie przyjął islam.
Jego umiejętności morskie szybko postawiły go, jak donosi francuski raport z 1606 roku, na czele ponad pięciuset muzułmańskich i chrześcijańskich ochotników. Wśród nich byli kapitan Samson, odpowiedzialny za łupy, Richard Bishop z Yarmouth (pierwszy oficer Warda) oraz James Procter z Southampton, działający jako artylerzysta. Największym jego morskim osiągnięciem było być może zdobycie weneckiego galeonu Reinera e Soderina, o wyporności 1500 ton i skarbie wartym ponad dwa miliony dukatów.
Na początku drugiej dekady XVII wieku Ward był panem środkowej części Morza Śródziemnego. Inna ballada wkłada mu w usta wiadomość do Jakuba I:
Idź, powiedz królowi Anglii, powiedz mu to ode mnie:
Jeśli on króluje na lądzie, ja będę królował na morzu.
Życie w Tunisie, jak zresztą w świecie muzułmańskim ogólnie, było bardziej wyszukane i wygodne niż w Europie, i mimo licznych ofert Ward nie okazywał tęsknoty za ojczyzną. Zbudował pałac, opisany przez Szkota Williama Lithgowa, który odwiedził Tunis w 1616 roku, jako „wspaniały pałac zdobiony bogatym marmurem i alabastrem. Miałem tam do czynienia z domownikami, około piętnastoma obrzezanymi angielskimi renegatami, których życie i oblicza były do siebie podobne. Stary Ward, ich pan, był łagodny i wielokrotnie w czasie moich dziesięciu dni pobytu jadłem z nim obiady i kolacje”. Inny podróżnik, Edward Coxere, zanotował, że Ward „zawsze nosił turecki strój, pił tylko wodę, nigdy wina, i miał pod butami małe żelazne podkowy, jak końskie”.
Kiedy Ward zmarł na dżumę w 1622 roku, Anglia była wobec niego podzielona. Wielu chwaliło go jako postrach papieskich flot, albo jako człowieka niskiego urodzenia, który potrafił upokorzyć bogatych i potężnych. Inni mieli trudności, by go zaakceptować — ze względu na dobrowolną konwersję na islam i przyjęcie tureckich zwyczajów oraz wartości. Był „wielkim angielskim piratem… mówi się, że to on pierwszy pokazał Turkom, jak zostać piratami na morzu, tak jak on sam”. Nie został jednak szybko zapomniany. Późniejsze pokolenia angielskich muzułmanów, zarówno w ojczyźnie, jak i w Afryce Północnej, podziwiały go jako znakomitego żeglarza, nieustraszonego w walce i dzielnego wojownika Półksiężyca przeciwko tym, którzy wypędzili Moriscos i próbowali narzucić swoje nieugięte i okrutne obyczaje wolnym ziemiom Południa, gdzie przez stulecia współistniały kościół, meczet i synagoga, a skromne pochodzenie nie stanowiło przeszkody w drodze do chwały.
© Abdal-Hakim Murad, styczeń 2003
Artykuł ukazał się także w Seasons, the Zaytuna Journal.